Samo życie jest walką ♥ ☮
piątek, 8 sierpnia 2014
sobota, 12 lipca 2014
piątek, 11 lipca 2014
Zraniona dusza Julki
Po długim pożegnaniu wreszcie dotarłam przed drzwi pokoju. Powiesiłam torebkę na wieszaku gdy tylko weszłam przez uchylone drzwi. Usłyszałam od razu, że ktoś płacze w łazience. Była to Julka. Weszłam szybko. Zobaczyłam ją tam.
-Julka, co się stało?- zapytałam klękając koło niej
-On tu był- powiedziała przez łzy
-Ale kto?
-No Kacper.
-To chyba dobrze, dlaczego więc płaczesz?
-On mnie zranił.
-Chodź ze mną. Pójdziemy na kanapę. Najpijesz się herbaty i mi wszystko opowiesz.
-Dziękuję Ci- powiedziała Julka wstając
-Wszysko będzie dobrze
-Obiecałaś mi przecież coś.
-Co?
-Że nie będziesz kłamać- powiedziała wybuchając płaczem. Usiadła na kanapie.
Może ja naprawdę kłamie? Może nigdy nie będzie dobrze? Jakoś mi sie nagle zrobiła smutno. Ale nie mogłam się rozpłakać. Jedyne co musiałam zrobić to herbatę.
Wlalam szybko do czajnika wodę. Wyjęłam z szafki kubek. Włożyłam do niego saszetkę herbaty. Zastanawiało mnie gdzie są dziewczyny.
-Julka , gdzie są dziewczyny?- zapytały
-Powiedziały, że to są dla nich nieodpowiednie warunki i pojechały szukać lepszego hotelu.- oznajmiła Julka
-I dobrze, będzie spokój.
I zapadła cisza. Czekałam już tylko, aż woda się zagotuje.
Wreszcie się doczekałam. Woda się zagotowała. Szybko wlałam ją do kubka. Wsypałam jeszcze jedną łyżeczkę cukru.. Poszłam do salonu. Na kanapie siedziała Julka. Przytulona była do poduszki. Już nie miał jej kto przytulać... Postawiłam herbatę na stole i siadłam koło niej.Wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa.
-Opowiesz mi teraz co się dokładnie stało?- nalegałam
-Tak... No więc,, jak ty poszłaś to ja zostałam sama. Przyrzekam, nie brałam żadnych narkotyków. Miałam spędzić czas z Kacprem. Nie byłam pewna czy to zrobić, ale chciałam go bliżej poznać. Poszłam więc pod drzwi od jego pokoju. Otworzył. Zapytałam się, czy chciałby wpaść do mnie. Po chwili zastanowienia, zgodził się, ponieważ- ' Nie miałem i tak nic innego do roboty". Zamknął, więc drzwi na klucz. Ruszyliśmy w stronę naszego mieszkania. Znaczy mojego i twojego. Poczułam się wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dawałam sobie nadzieję, że będzie dobrze. Tak jak kiedy ty poznałaś Marcela, że będę równie szczęśliwa jak ty. Dotarliśmy do mieszkania. Weszliśmy i od razu Kacper usiadł na Kanapie.
-Chcesz coś do picia?- zapytałam
On powiedzial, ze coś mocnego. Zaproponowałam mu Jacka Daniels. miałam w torbie, wiem nie mówiłam Ci o tym. On chętnie się zgodził. Przyniosłam z kuchni butelkę whisky i szklanki. Nalałam i usiadłam, Kacper wziął łyk whisky. Zapadła cisza, więc postanowiłam coś powiedzieć. Zapytałam się od ilu lat mieszka w Warszawie. Liczyłam na normalną odpowiedź, aż on tu nagle mi się drzeć zaczyna. wstał z kanapy i zaczął na mnie krzyczeć: -' Co ty odemnie chcesz? Po co ja tu w ogóle z Tobą siedze i tracę czas? Przecież ty jesteś taką brzydką, grubą i głupią dziewczyną! Na co ty liczysz? Że będziemy razem? Przez 3 dni? Jaka ty jesteś żałosna! Odpierdol się!' I wyszedł. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi. Jeszcze do mnie te słowa nie dotarły. Ale nie minęło więcej niż 5 minut a już byłam zalana lzami. Wprawdzie nie zdołałam się do niego przyzwyczaić, ale sam fakt, że mogło być dobrze mnie niszczy. Zawaliłam wszystko. Tobię się jakoś z Marcelem udało. Przecież nie mogę powiedzieć prosto w twarz Kacprowi, że mi się podoba.
-Dlaczego?
-Bo wyjdę na idiotkę i głupią
-Ty już jesteś głupia, bo się w nim zakochałaś
-Ale pocieszenie
-Olej gościa! On nie jet Ciebie wart! Żeby tak traktować dziewczynę, trzeba być naprawdę chamem!
-Ale ja czekałam.
-Na co?
-Że z nim będę
-Nie warto
-Łatwo Ci tak mówić. Trudno czekać na coś, co wiesz, że może nigdy nie nastąpić, ale jeszcze trudniej zrezygnować, gdy wiesz, że to wszystko czego pragniesz
I JUlka zaczęła płakać.
-Nie płacz. Bedzie inny. Zobaczysz nie warto cierpieć dla takiego chama
-Ja chciałabym choć na chwilę się od tego wszystkiego uwolić
-ja chyba wiem jak to zrobić
-Wiesz? To powiedz! Każdy sposób jest dobry!
Tak, przyszedł mi do głowy ten pomysł. Chyba wiecie o czym mowa. Wstałam z kanapy. Podeszłam do swojej torby. Wyjęłam stamtąd heroinę i koks. Julka przecież wyraźnie powiedziała, że chce choć na chwile przestać cierpieć
Wróciłam na kanapę. Położyłam narkotyki przed jULKA. oNA przetarła oczy chusteczką i zapytała
-Co to jest?
-Koks i heroina.- odpowiedziałam zupełnie spokojnie
-Ale po co mi to dajesz- zaupełnie nie rozumiała mnie Julka
-Powiedziałaś, że chcesz uwolić się od tego wszystkiego, choć na chwilę.
-Ale nie w taki sposób
-Nie ma innego sposobu. To jak bierzesz ze mną?
Julka na mnie popatrzyła. W jej ocach widziałam cierpienie po zmarnowanej szansie. Strach przed wzięciem narkotyków i ochotę na spróbowanie czegoś innego. Postanowiłam zapytać jeszcze raz, tak, aby wiedziala, że ja jestem do tego jak najbardzoej przekonana.
-To bierzesz ze mną czy wolisz cierpieć?
-Brałaś kiedyś?- zapytała, wciąż nie dając mi odpowiedzi.
-Nie, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
-Ale jesteś w 100% przekonana, że chcesz?
-Tak! Raz się zyję!
-Raz chyba nie zaszkodzi
-To jak? Jesteś w tym ze mną?
-Ok!
Uśmiechnęłam się. Otworzyłam torebkę i wysypałam biały proszek na stół. Wzięłam dwie rurki z następnej torebeczki i plastikową kartę, aby móc go jeszcze rozdrobnić.
-Masz- powiedziałam do Julki dając jej jedną rurkę
-To już?
-Tak.
I Julka pochyliła się nad stołem. Zrobiłam to samo. Przyłożyłam rurkę do prawej dziurki w nosie. Julka do lewej. Postanowiłam pociągnąć pierwsza, bo wiedziałam, że Julka się na to nie odważy. Pociągnęłam. Poczułam jak biały proszek powoli wlatuje do mojej dziurki, a potem jeszcze dalej. Na chwile nic nie widziałam... Nic
Potem ocknęłam się. Julka też wciągnęła. Ja zmieniłam dziurkę w nosie. Poczulam się tak jak nigdy w życiu.. Wolna? Szczęśliwa? Nie martwiłam się niczym! Zero problemów! Zero smutków! Boski chillout!
Wtedy jeszcze zupełnie nie zdawałam sobie sprawy jakie mogą być tego skutki i, że tak bardzo się w to wpiepsze.
KOMENTUJCIE <3
-Julka, co się stało?- zapytałam klękając koło niej
-On tu był- powiedziała przez łzy
-Ale kto?
-No Kacper.
-To chyba dobrze, dlaczego więc płaczesz?
-On mnie zranił.
-Chodź ze mną. Pójdziemy na kanapę. Najpijesz się herbaty i mi wszystko opowiesz.
-Dziękuję Ci- powiedziała Julka wstając
-Wszysko będzie dobrze
-Obiecałaś mi przecież coś.
-Co?
-Że nie będziesz kłamać- powiedziała wybuchając płaczem. Usiadła na kanapie.
Może ja naprawdę kłamie? Może nigdy nie będzie dobrze? Jakoś mi sie nagle zrobiła smutno. Ale nie mogłam się rozpłakać. Jedyne co musiałam zrobić to herbatę.
Wlalam szybko do czajnika wodę. Wyjęłam z szafki kubek. Włożyłam do niego saszetkę herbaty. Zastanawiało mnie gdzie są dziewczyny.
-Julka , gdzie są dziewczyny?- zapytały
-Powiedziały, że to są dla nich nieodpowiednie warunki i pojechały szukać lepszego hotelu.- oznajmiła Julka
-I dobrze, będzie spokój.
I zapadła cisza. Czekałam już tylko, aż woda się zagotuje.
Wreszcie się doczekałam. Woda się zagotowała. Szybko wlałam ją do kubka. Wsypałam jeszcze jedną łyżeczkę cukru.. Poszłam do salonu. Na kanapie siedziała Julka. Przytulona była do poduszki. Już nie miał jej kto przytulać... Postawiłam herbatę na stole i siadłam koło niej.Wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa.
-Opowiesz mi teraz co się dokładnie stało?- nalegałam
-Tak... No więc,, jak ty poszłaś to ja zostałam sama. Przyrzekam, nie brałam żadnych narkotyków. Miałam spędzić czas z Kacprem. Nie byłam pewna czy to zrobić, ale chciałam go bliżej poznać. Poszłam więc pod drzwi od jego pokoju. Otworzył. Zapytałam się, czy chciałby wpaść do mnie. Po chwili zastanowienia, zgodził się, ponieważ- ' Nie miałem i tak nic innego do roboty". Zamknął, więc drzwi na klucz. Ruszyliśmy w stronę naszego mieszkania. Znaczy mojego i twojego. Poczułam się wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dawałam sobie nadzieję, że będzie dobrze. Tak jak kiedy ty poznałaś Marcela, że będę równie szczęśliwa jak ty. Dotarliśmy do mieszkania. Weszliśmy i od razu Kacper usiadł na Kanapie.
-Chcesz coś do picia?- zapytałam
On powiedzial, ze coś mocnego. Zaproponowałam mu Jacka Daniels. miałam w torbie, wiem nie mówiłam Ci o tym. On chętnie się zgodził. Przyniosłam z kuchni butelkę whisky i szklanki. Nalałam i usiadłam, Kacper wziął łyk whisky. Zapadła cisza, więc postanowiłam coś powiedzieć. Zapytałam się od ilu lat mieszka w Warszawie. Liczyłam na normalną odpowiedź, aż on tu nagle mi się drzeć zaczyna. wstał z kanapy i zaczął na mnie krzyczeć: -' Co ty odemnie chcesz? Po co ja tu w ogóle z Tobą siedze i tracę czas? Przecież ty jesteś taką brzydką, grubą i głupią dziewczyną! Na co ty liczysz? Że będziemy razem? Przez 3 dni? Jaka ty jesteś żałosna! Odpierdol się!' I wyszedł. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi. Jeszcze do mnie te słowa nie dotarły. Ale nie minęło więcej niż 5 minut a już byłam zalana lzami. Wprawdzie nie zdołałam się do niego przyzwyczaić, ale sam fakt, że mogło być dobrze mnie niszczy. Zawaliłam wszystko. Tobię się jakoś z Marcelem udało. Przecież nie mogę powiedzieć prosto w twarz Kacprowi, że mi się podoba.
-Dlaczego?
-Bo wyjdę na idiotkę i głupią
-Ty już jesteś głupia, bo się w nim zakochałaś
-Ale pocieszenie
-Olej gościa! On nie jet Ciebie wart! Żeby tak traktować dziewczynę, trzeba być naprawdę chamem!
-Ale ja czekałam.
-Na co?
-Że z nim będę
-Nie warto
-Łatwo Ci tak mówić. Trudno czekać na coś, co wiesz, że może nigdy nie nastąpić, ale jeszcze trudniej zrezygnować, gdy wiesz, że to wszystko czego pragniesz
I JUlka zaczęła płakać.
-Nie płacz. Bedzie inny. Zobaczysz nie warto cierpieć dla takiego chama
-Ja chciałabym choć na chwilę się od tego wszystkiego uwolić
-ja chyba wiem jak to zrobić
-Wiesz? To powiedz! Każdy sposób jest dobry!
Tak, przyszedł mi do głowy ten pomysł. Chyba wiecie o czym mowa. Wstałam z kanapy. Podeszłam do swojej torby. Wyjęłam stamtąd heroinę i koks. Julka przecież wyraźnie powiedziała, że chce choć na chwile przestać cierpieć
Wróciłam na kanapę. Położyłam narkotyki przed jULKA. oNA przetarła oczy chusteczką i zapytała
-Co to jest?
-Koks i heroina.- odpowiedziałam zupełnie spokojnie
-Ale po co mi to dajesz- zaupełnie nie rozumiała mnie Julka
-Powiedziałaś, że chcesz uwolić się od tego wszystkiego, choć na chwilę.
-Ale nie w taki sposób
-Nie ma innego sposobu. To jak bierzesz ze mną?
Julka na mnie popatrzyła. W jej ocach widziałam cierpienie po zmarnowanej szansie. Strach przed wzięciem narkotyków i ochotę na spróbowanie czegoś innego. Postanowiłam zapytać jeszcze raz, tak, aby wiedziala, że ja jestem do tego jak najbardzoej przekonana.
-To bierzesz ze mną czy wolisz cierpieć?
-Brałaś kiedyś?- zapytała, wciąż nie dając mi odpowiedzi.
-Nie, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
-Ale jesteś w 100% przekonana, że chcesz?
-Tak! Raz się zyję!
-Raz chyba nie zaszkodzi
-To jak? Jesteś w tym ze mną?
-Ok!
Uśmiechnęłam się. Otworzyłam torebkę i wysypałam biały proszek na stół. Wzięłam dwie rurki z następnej torebeczki i plastikową kartę, aby móc go jeszcze rozdrobnić.
-Masz- powiedziałam do Julki dając jej jedną rurkę
-To już?
-Tak.
I Julka pochyliła się nad stołem. Zrobiłam to samo. Przyłożyłam rurkę do prawej dziurki w nosie. Julka do lewej. Postanowiłam pociągnąć pierwsza, bo wiedziałam, że Julka się na to nie odważy. Pociągnęłam. Poczułam jak biały proszek powoli wlatuje do mojej dziurki, a potem jeszcze dalej. Na chwile nic nie widziałam... Nic
Potem ocknęłam się. Julka też wciągnęła. Ja zmieniłam dziurkę w nosie. Poczulam się tak jak nigdy w życiu.. Wolna? Szczęśliwa? Nie martwiłam się niczym! Zero problemów! Zero smutków! Boski chillout!
Wtedy jeszcze zupełnie nie zdawałam sobie sprawy jakie mogą być tego skutki i, że tak bardzo się w to wpiepsze.
KOMENTUJCIE <3
czwartek, 10 lipca 2014
I że Cię kocham
Powiedziałam. Powiedziałam, że go kocham. Wydusiłam to z siebie. Dziwnie się teraz czułam.Ale o to mi chodziło, żebym mu się spodobała. Trudno mi w to wszystko uwierzyć. Spełniły się moje marzenia.
-Klaudia... pwiedz coś- przerwał moje myśli Marcel
-Coś- uśmiechnęłam się
-Przepraszam
-Za co?
-Niepotrzebnie Ci to powiedziałem
-To, że mnie kochasz?
-Tak
-teraz już wiem, że Ci się podobam a ty mi, więc czego tu żałować?- zupełnie nie rozumiałam
No, ale co zrobimy jak się weekend skończy. Na wakacje mogę być trochę w Warszaie
-Kurwa.. Ale zrobię dla Ciebie wszystko. Pojadę do tego Krakowa.
-Ty tam w Warszawie musisz zostać. Mnie sie nie da długo kochać.. To tylko chwilowe uczucie,
-Nie..
-Przepraszam, że ci przerywam, ale dojechaliśmy do kina- przerwał góral
-Dziękuję- powiedziałam wysiadając z dorożki
Marcel szybko poszedł za mną
-To na co idziemy?-zapytał
-NA obecność, tak jak było ustalone.
-To ja kupię bilety a ty kup popcorn czy coś
-Ok
I weszliśmy do kina. Było dużo ludzi. Większość zakochanych. Musiałam kupić popcorn więc szybko podeszłam do stoiska
-Jeden duży popcorn i dwie duże pepsi- powiedziałam do stojącego tyłem do mnie mężczyzny
-Dobrze- powiedział odwracając się do mie
Skądś kojarzyłam tę twarz.Nie wiedziałam tylko stąd. Te niebieskie oczy, brązowe włosy, piękna grzywka i kolczyk w lewym uchu
-18,50 Razem- powiedział
Teraz popatrzył się głęboko w moje oczy
-Czy my sie skądś znamy?- zapytał lekko marszczac brwi.
-Chyba tak. Ja Cię gdzieś już widziałam, tylko nie wiem gdzie i kiedy to było- próbowałam sobie przypomnieć
-Coś... A ty nie byłaś w klubie w Krakowie miesiąc temu.
-No mieszkam w Krakowie i byłam miesiąc temu w klubie. Czy ty jesteś....Hubert?
-Taak! Kladuia?
-Zgadza się.! Co ty tu robisz?
-Zatrudniłem się na wakacje, aby coś na studia zarobić a tY?
-Ja jestem z moim kolegą Marcelem
-Tamtym co bilety kupuje?
-Tak. A ty go znasz?
-Długa historia, po filmie przyjdź ty to ci coś powiem
-A co?
-Nie teraz. Idź
Musiałam iść. Podeszłam do Marcela, trzymając w ręku 2 kubki pepsi i popcorn. fILM MIAŁ SIĘ ZACZĄĆ ZA 5 MINUT, WIĘC od razu weszliśmy na sale. Spojrzałam jeszcze raz na Huberta. Stał i się patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Marcel wykupił miejsca w 2 rzędzie od końca. Położyłam pepsi na oparciu od krzesła.
ZACZĄŁ SIĘ FILM..
Trwał około 2 godzin. Straszny był muszę przyznać, ale dupy nie urywał staniki nie latały ;D. Wyszłam szybko z sali. Miał tam czekać na mnie Hubert. Udałam się w stronę tam gdzie ostatni raz go zobaczyłam. Ale tam nikogo nie było....
Może wyszedł do łazienki.. pOSTANOWIŁAM poczekać.
Czekałam minęły dwie minuty, a nawet trzy, zaraz potem nadeszła czwarta a z nią w parze szła piąta.
-Co tam robiłaś?- zapytal Marcel, gdy do niego podeszłam
-Musiałam coś sprawdzić. Idziemy do hotelu?
-Myślałem, że pochodzimy jeszcze po mieście czy coś.
-Przepraszam, ale juz jestem bardzo zmęczona. Możemy wracać/
-W takim razie tak. A czym chcesz wracać?
-Dorożką
-To dzwonię
Nie byłam wcale zmęczona, ale już nie miałam siły, aby się uśmiechać. Zastanawiało mnie bardzo co robi Julka. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w hotelu.
Czekaliśmy na dorożkę, przed kinem, nie mówiąc ani słowa. Zupełna cisza. Słychać było czasem śmiech zakochanych ludzi, albo płacz zranionych. Nareszcie przyjechała dorożka. Ta sama. Te same siedzenia, w których mnie pocałował Marcel. To było przecież tak niedawno. Ten sam woźnica, który słyszał naszą rozmowę. Te same dwa duże białe konie, które ciągnęły zapewne nie jedą parę zakochanych. Wsiedliśmy
-Jak oceniasz dzisiejszy dzień?- zapytał Marcel
Wow! Musiałam sie wysilić na jeszcze jeden uśmiech
-Był cudowny! Poznałam Ciebie. Zakochałam się. Zmieniłeś moje życie na lepsze. Chcę Ci za to ogromnie podziękować! Przeżyłam coś pięknego!- powiedziałam z przekonaniem patrząc prosto w jego oczy
-I jak Cię tu nei kochać? - powiedział całując mnie w usta !
I wtedy poczułam sie takka szczęśliwa.Jeden pocałunek a wiele może zmienić. Szczególnie jeśli w tym pocałunku jest pełno miłosći i namiętności.
-Klaudia... pwiedz coś- przerwał moje myśli Marcel
-Coś- uśmiechnęłam się
-Przepraszam
-Za co?
-Niepotrzebnie Ci to powiedziałem
-To, że mnie kochasz?
-Tak
-teraz już wiem, że Ci się podobam a ty mi, więc czego tu żałować?- zupełnie nie rozumiałam
No, ale co zrobimy jak się weekend skończy. Na wakacje mogę być trochę w Warszaie
-Kurwa.. Ale zrobię dla Ciebie wszystko. Pojadę do tego Krakowa.
-Ty tam w Warszawie musisz zostać. Mnie sie nie da długo kochać.. To tylko chwilowe uczucie,
-Nie..
-Przepraszam, że ci przerywam, ale dojechaliśmy do kina- przerwał góral
-Dziękuję- powiedziałam wysiadając z dorożki
Marcel szybko poszedł za mną
-To na co idziemy?-zapytał
-NA obecność, tak jak było ustalone.
-To ja kupię bilety a ty kup popcorn czy coś
-Ok
I weszliśmy do kina. Było dużo ludzi. Większość zakochanych. Musiałam kupić popcorn więc szybko podeszłam do stoiska
-Jeden duży popcorn i dwie duże pepsi- powiedziałam do stojącego tyłem do mnie mężczyzny
-Dobrze- powiedział odwracając się do mie
Skądś kojarzyłam tę twarz.Nie wiedziałam tylko stąd. Te niebieskie oczy, brązowe włosy, piękna grzywka i kolczyk w lewym uchu
-18,50 Razem- powiedział
Teraz popatrzył się głęboko w moje oczy
-Czy my sie skądś znamy?- zapytał lekko marszczac brwi.
-Chyba tak. Ja Cię gdzieś już widziałam, tylko nie wiem gdzie i kiedy to było- próbowałam sobie przypomnieć
-Coś... A ty nie byłaś w klubie w Krakowie miesiąc temu.
-No mieszkam w Krakowie i byłam miesiąc temu w klubie. Czy ty jesteś....Hubert?
-Taak! Kladuia?
-Zgadza się.! Co ty tu robisz?
-Zatrudniłem się na wakacje, aby coś na studia zarobić a tY?
-Ja jestem z moim kolegą Marcelem
-Tamtym co bilety kupuje?
-Tak. A ty go znasz?
-Długa historia, po filmie przyjdź ty to ci coś powiem
-A co?
-Nie teraz. Idź
Musiałam iść. Podeszłam do Marcela, trzymając w ręku 2 kubki pepsi i popcorn. fILM MIAŁ SIĘ ZACZĄĆ ZA 5 MINUT, WIĘC od razu weszliśmy na sale. Spojrzałam jeszcze raz na Huberta. Stał i się patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. Marcel wykupił miejsca w 2 rzędzie od końca. Położyłam pepsi na oparciu od krzesła.
ZACZĄŁ SIĘ FILM..
Trwał około 2 godzin. Straszny był muszę przyznać, ale dupy nie urywał staniki nie latały ;D. Wyszłam szybko z sali. Miał tam czekać na mnie Hubert. Udałam się w stronę tam gdzie ostatni raz go zobaczyłam. Ale tam nikogo nie było....
Może wyszedł do łazienki.. pOSTANOWIŁAM poczekać.
Czekałam minęły dwie minuty, a nawet trzy, zaraz potem nadeszła czwarta a z nią w parze szła piąta.
-Co tam robiłaś?- zapytal Marcel, gdy do niego podeszłam
-Musiałam coś sprawdzić. Idziemy do hotelu?
-Myślałem, że pochodzimy jeszcze po mieście czy coś.
-Przepraszam, ale juz jestem bardzo zmęczona. Możemy wracać/
-W takim razie tak. A czym chcesz wracać?
-Dorożką
-To dzwonię
Nie byłam wcale zmęczona, ale już nie miałam siły, aby się uśmiechać. Zastanawiało mnie bardzo co robi Julka. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w hotelu.
Czekaliśmy na dorożkę, przed kinem, nie mówiąc ani słowa. Zupełna cisza. Słychać było czasem śmiech zakochanych ludzi, albo płacz zranionych. Nareszcie przyjechała dorożka. Ta sama. Te same siedzenia, w których mnie pocałował Marcel. To było przecież tak niedawno. Ten sam woźnica, który słyszał naszą rozmowę. Te same dwa duże białe konie, które ciągnęły zapewne nie jedą parę zakochanych. Wsiedliśmy
-Jak oceniasz dzisiejszy dzień?- zapytał Marcel
Wow! Musiałam sie wysilić na jeszcze jeden uśmiech
-Był cudowny! Poznałam Ciebie. Zakochałam się. Zmieniłeś moje życie na lepsze. Chcę Ci za to ogromnie podziękować! Przeżyłam coś pięknego!- powiedziałam z przekonaniem patrząc prosto w jego oczy
-I jak Cię tu nei kochać? - powiedział całując mnie w usta !
I wtedy poczułam sie takka szczęśliwa.Jeden pocałunek a wiele może zmienić. Szczególnie jeśli w tym pocałunku jest pełno miłosći i namiętności.
środa, 9 lipca 2014
Dzień ktory zmienił wszystko
Siadłam na ławce. Nagle podeszedł do mnie Marcel.
-Hej-przywital się
-Hej-odpowiedziałam
-Pięknie wyglądasz- pochwalił mnie Marcel
-dzięki- Marcel dobrze wiedział co zrobić, aby na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech
-To co, idziemy?
-Dobrze.
-A mam jeszcze jedno pytanie
-Mów.
-chcesz się przejść na Krópówki? To jest jakiś kilometr stąd. Czy może chcesz się przejechać stąd dorożka?
-Dorożką powiadasz?
-tak! Widzę, że chyba chcesz się przejechać.
-tak! Jeżeli to nie będzie większy kłopot.
-No coś ty! To poczekaj, ja tylko zadzwonię aby przyjechali.
-Ok
I Marcel na chwilę odszedł na bok. Stałam teraz z myślami czy coś będzie z tego wszystkiego. Samo to, że staję tu teraz z nim, jest już wielkim darem od Boga. Jestem po prostu szczęśliwa, od wielu wileu miesięcy. Może warto było cierpieć? Aby być teraz szczęśliwym?
Nie rozumiem już nic. Przyrzekałam sobie, że już nigdy w życiu nie będę się mieszać w żaden związek. Jak się z kimś jest, to potem i tak trzeba będzie go opuścić. Logika życia. Po straceniu mojego dawnego chłopaka, obiecałam sobie, że już nie dam rady sie w kimś zabujać. A ty nagle pojawił się Marcel. Jedyny taki.
-Zaraz będzie dorożka- oznajmił Marcel, przerywając moje myśli
-Ok. A na jaki film idziemy?- zapytałam z ciekawośći
-Lubisz horrory?
-Lubię
-A filmy romatycze?
-Lubię
-A co wolisz?
-Horrory, bo w miłość już nie wierze
-A więc pójdziemy na Obecność w 3D
-O! Zawsze chiałam go zobaczyć!
-No widzisz! Spełniam twoje marzenia!- uśmiechnął się
-No- rozpromieniłam! Żeby Marcel wiedział ile on już dziś moich marzeń spełnił! - Przyjechałeś dziś tylko z kumplem?
-Tak
-A ta dziewczyna?
-To jest Kacpra kuzynka. Mieszka w Zakopanem.
-Aha
-A co zazdrosna jesteś/
-nie! Julka się pytała.
-Julka przecież kocha się w Kacprze
-To pytanie czy twierdzenie?
-Raczej twierdzenie.
-A ty skąd się domyśliłeś?
-Czyli to prawda?
-No co ty.. blef?
-tak- roześmiał się
-Osz ty!- klapnęłam go lekko w rami z uśmiechem
-Spróbuję Kacpra zbliżyć do Julki
-Dobra
-O dorożka już jest. Chodźmy
Przyjechała. Prowadziły ją dwa śnieżnobiałe konie.Prowadził dorożke góral z charakterystycznym góralskim kapeluszem. A za nim dwa siedzenia. Były pokryte skórą.
-Witajta! Wsiadojcie szybko- zawołał góral z charakterystyczną gwarą
Szybko z Marcelem wsiadłam do dorożki. Usiadłam na tylnym siedzeniu. Marcel koło mnie
-To gdzie mom Was podziweźć?- zapytał woźnica
-Na Krópówki. Do kina.- powiedział Marcel
-Robi się
I góral potrząsnął lejcami na konie. One ruszyły
-Dużo ta dorożka pewnie musiała kosztować! To chyba najlepsza w Zakopanem!- powiedziałam
-Pieniądze tu nie mają żadnego znaczenia. Liczysz się tylko ty.- powiedział Marcel
Przytkało mnie. Nie wiedziałm zupełnie co mam odpowiedzieć. Uśmiechnełam się tylko. Czy on się we mnie zakochał? nie. to nie możliwe. Nie będę sobie nawet robić nadzieji bo i tak zaraz wyjadę do Krakowa, a on do warszawy. I tak nasze drogi się rozejdą. Nie ma się do czego przyzwyczajać. To tylko jeszcze 3 dni. Potem wracam. I znów zobaczę Paulę z Marcinem i znów jej będę zazdrościć. A może czas się odkochać? Tylko jak? Jak chce sie odkochać to trzeba o nim zapomnieć. Usunąć go z telefonu. Wykasować wszystkie zdjęcia. ALE u mnie to niemożliwe. Przecież on jest tak blisko... Nagle coś mnie uderzyło. Ja nie mogę z Marcelem jechać tą dorożką. Przyzwyczjaę się do niego a potem będę cierpieć. Tak to już jest,. Gdy ktoś raz bardzo kochał drugą osobę, a jego miłosć nie zostala odwzajemniona bądź zraniona, boimy się tak bardzo kochać.. Boimy sie, że przytrafi na się coś takiego drugi raz. A tego możemy już nie przeżyć
-Marcel ja wysiadam- powiedziałam stanowczo biorąc swoją torebkę
-Co? Ale gdzie ty chcesz jechAĆ?- zapytal zdziwiony
-Do hotelu. Ja nie mogę się do Ciebie przywiązać.
-Nie rozumiem
-Za 3 dni ty wrócisz do Warszawy a ja do Krakowa. Nie mogę się do Ciebie przywiązać. Nie chcę. Proszę nie przychodź już nigdy do mnie. Zapomnij o mnie
-Poczekaj
-no co?
-Odłóż torebkę
-Bo?
-No proszę Cię
-Już i co dalej?
-Posłuchaj mnie. Ja Cię nigdy nie opuszczę. I nigdzie! Co z tego, że mieszkamy daleko od siebie? Pojadę za Tobą, choćby na koniec świata. Może i tego nie widać, ale zależy mi na Tobie. Przez tak krótki czas nie zakochałem się jeszcze w nikim. Z Tobą czuję się, jakby miał cały świat. Z Tobą czuję, że mogę osiągnąc rzeczy niemożliwe. Jestem szcęśliwy. Jestem kimś. Nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem.
-I tak nic z tego nie będzie.
Co ja mówię. Ja bardzo chcę być z nim. Myślę co innego, a mówię co innego. Cała ja. Zależy mu na mnie. Powiedział mi to prosto w oczy. Kocha mnie. To jest niezwykłe co tu się dzieję . i to jeszcze tak szybko
-Klaudia. Musisz uwierzyć, że będzie dobrze. A ty mnie kochasz?
-A myślisz, że dlaczego do Ciebie podeszłam. Od razu mi się spodobałeś. Kocham się
-Podobam ci się?
-Tak. A ty mnei kochasz czy Ci się pdobam? Bo to dwie różne rzeczy są.
-Kocham. Na ile mnie kochasz?
-Na 99%
-A dlaczeczego nie na 100%?
-Ponieważ nie mogę w to uwierzyć, że kochasz takiego dupka jak ja...
Kolejny rozdział już jutro! Postaram się tą moją bardzo długą nieobecność w jakiś sposób odrobić <3 czytajcie dalej! dowiecie się co z miłością Klaudii i Marcela! I czy to w ogóle będzie miłość. Jak się to wszystko dalej potoczu. Czy w 3 dniach może zmienić się całe życie Klaudii?
KOMENTUJCIE :3
-Hej-przywital się
-Hej-odpowiedziałam
-Pięknie wyglądasz- pochwalił mnie Marcel
-dzięki- Marcel dobrze wiedział co zrobić, aby na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech
-To co, idziemy?
-Dobrze.
-A mam jeszcze jedno pytanie
-Mów.
-chcesz się przejść na Krópówki? To jest jakiś kilometr stąd. Czy może chcesz się przejechać stąd dorożka?
-Dorożką powiadasz?
-tak! Widzę, że chyba chcesz się przejechać.
-tak! Jeżeli to nie będzie większy kłopot.
-No coś ty! To poczekaj, ja tylko zadzwonię aby przyjechali.
-Ok
I Marcel na chwilę odszedł na bok. Stałam teraz z myślami czy coś będzie z tego wszystkiego. Samo to, że staję tu teraz z nim, jest już wielkim darem od Boga. Jestem po prostu szczęśliwa, od wielu wileu miesięcy. Może warto było cierpieć? Aby być teraz szczęśliwym?
Nie rozumiem już nic. Przyrzekałam sobie, że już nigdy w życiu nie będę się mieszać w żaden związek. Jak się z kimś jest, to potem i tak trzeba będzie go opuścić. Logika życia. Po straceniu mojego dawnego chłopaka, obiecałam sobie, że już nie dam rady sie w kimś zabujać. A ty nagle pojawił się Marcel. Jedyny taki.
-Zaraz będzie dorożka- oznajmił Marcel, przerywając moje myśli
-Ok. A na jaki film idziemy?- zapytałam z ciekawośći
-Lubisz horrory?
-Lubię
-A filmy romatycze?
-Lubię
-A co wolisz?
-Horrory, bo w miłość już nie wierze
-A więc pójdziemy na Obecność w 3D
-O! Zawsze chiałam go zobaczyć!
-No widzisz! Spełniam twoje marzenia!- uśmiechnął się
-No- rozpromieniłam! Żeby Marcel wiedział ile on już dziś moich marzeń spełnił! - Przyjechałeś dziś tylko z kumplem?
-Tak
-A ta dziewczyna?
-To jest Kacpra kuzynka. Mieszka w Zakopanem.
-Aha
-A co zazdrosna jesteś/
-nie! Julka się pytała.
-Julka przecież kocha się w Kacprze
-To pytanie czy twierdzenie?
-Raczej twierdzenie.
-A ty skąd się domyśliłeś?
-Czyli to prawda?
-No co ty.. blef?
-tak- roześmiał się
-Osz ty!- klapnęłam go lekko w rami z uśmiechem
-Spróbuję Kacpra zbliżyć do Julki
-Dobra
-O dorożka już jest. Chodźmy
Przyjechała. Prowadziły ją dwa śnieżnobiałe konie.Prowadził dorożke góral z charakterystycznym góralskim kapeluszem. A za nim dwa siedzenia. Były pokryte skórą.
-Witajta! Wsiadojcie szybko- zawołał góral z charakterystyczną gwarą
Szybko z Marcelem wsiadłam do dorożki. Usiadłam na tylnym siedzeniu. Marcel koło mnie
-To gdzie mom Was podziweźć?- zapytał woźnica
-Na Krópówki. Do kina.- powiedział Marcel
-Robi się
I góral potrząsnął lejcami na konie. One ruszyły
-Dużo ta dorożka pewnie musiała kosztować! To chyba najlepsza w Zakopanem!- powiedziałam
-Pieniądze tu nie mają żadnego znaczenia. Liczysz się tylko ty.- powiedział Marcel
Przytkało mnie. Nie wiedziałm zupełnie co mam odpowiedzieć. Uśmiechnełam się tylko. Czy on się we mnie zakochał? nie. to nie możliwe. Nie będę sobie nawet robić nadzieji bo i tak zaraz wyjadę do Krakowa, a on do warszawy. I tak nasze drogi się rozejdą. Nie ma się do czego przyzwyczajać. To tylko jeszcze 3 dni. Potem wracam. I znów zobaczę Paulę z Marcinem i znów jej będę zazdrościć. A może czas się odkochać? Tylko jak? Jak chce sie odkochać to trzeba o nim zapomnieć. Usunąć go z telefonu. Wykasować wszystkie zdjęcia. ALE u mnie to niemożliwe. Przecież on jest tak blisko... Nagle coś mnie uderzyło. Ja nie mogę z Marcelem jechać tą dorożką. Przyzwyczjaę się do niego a potem będę cierpieć. Tak to już jest,. Gdy ktoś raz bardzo kochał drugą osobę, a jego miłosć nie zostala odwzajemniona bądź zraniona, boimy się tak bardzo kochać.. Boimy sie, że przytrafi na się coś takiego drugi raz. A tego możemy już nie przeżyć
-Marcel ja wysiadam- powiedziałam stanowczo biorąc swoją torebkę
-Co? Ale gdzie ty chcesz jechAĆ?- zapytal zdziwiony
-Do hotelu. Ja nie mogę się do Ciebie przywiązać.
-Nie rozumiem
-Za 3 dni ty wrócisz do Warszawy a ja do Krakowa. Nie mogę się do Ciebie przywiązać. Nie chcę. Proszę nie przychodź już nigdy do mnie. Zapomnij o mnie
-Poczekaj
-no co?
-Odłóż torebkę
-Bo?
-No proszę Cię
-Już i co dalej?
-Posłuchaj mnie. Ja Cię nigdy nie opuszczę. I nigdzie! Co z tego, że mieszkamy daleko od siebie? Pojadę za Tobą, choćby na koniec świata. Może i tego nie widać, ale zależy mi na Tobie. Przez tak krótki czas nie zakochałem się jeszcze w nikim. Z Tobą czuję się, jakby miał cały świat. Z Tobą czuję, że mogę osiągnąc rzeczy niemożliwe. Jestem szcęśliwy. Jestem kimś. Nie muszę udawać kogoś, kim nie jestem.
-I tak nic z tego nie będzie.
Co ja mówię. Ja bardzo chcę być z nim. Myślę co innego, a mówię co innego. Cała ja. Zależy mu na mnie. Powiedział mi to prosto w oczy. Kocha mnie. To jest niezwykłe co tu się dzieję . i to jeszcze tak szybko
-Klaudia. Musisz uwierzyć, że będzie dobrze. A ty mnie kochasz?
-A myślisz, że dlaczego do Ciebie podeszłam. Od razu mi się spodobałeś. Kocham się
-Podobam ci się?
-Tak. A ty mnei kochasz czy Ci się pdobam? Bo to dwie różne rzeczy są.
-Kocham. Na ile mnie kochasz?
-Na 99%
-A dlaczeczego nie na 100%?
-Ponieważ nie mogę w to uwierzyć, że kochasz takiego dupka jak ja...
Kolejny rozdział już jutro! Postaram się tą moją bardzo długą nieobecność w jakiś sposób odrobić <3 czytajcie dalej! dowiecie się co z miłością Klaudii i Marcela! I czy to w ogóle będzie miłość. Jak się to wszystko dalej potoczu. Czy w 3 dniach może zmienić się całe życie Klaudii?
KOMENTUJCIE :3
wtorek, 8 lipca 2014
Kino dalsza część ;)
Ja poszłam do łóżka. Zamknęłam drzwi i odpłynęłam.
Marcel był taki boski. Nigdy kogoś takiego nie spotkałam. Jest prawdziwym facetem. Jednak mam szczęście. Ale przecież miłość nie wygląda jak na zdjęciach. zawsze są jakieś problemy. Niestety., ale jak się ludzie naprawdę kochają, to przetrwają każdą próbę. Muszę się jakoś postarać, aby się we mnie zakochał. Ja nie umiem uwodzić mężczyzn, ale i\się postaram.
-Klaudia? A może bym do niego teraz poszła?- zapytała mnie Julka, która weszła do pokoju
-Teraz? Nie. Oni się pewnie teraz rozpakowują.-odparłam
-Ale ja nie mogę usiedzieć w miejscu. Jaki on jest ładny!- I Julka spojrzała jeszcze raz przez okno, a potem dodała: - Klaudia chodź na moment!
Wstałam i podeszłam do okna. Nagle zobaczyłam jak Marcel przytula do siebie inną kobietę.
- Co za kurwa/.- zapytałam Julki
- Nie wiem! Otworzę okno, może coś usłyszymy- powiedziała otwierając bezszelestnie okno
Niestety nie udało nam się to zbytnio. bo Marcel oraz jego przyjaciele od razu popatrzyli się w naszą stronę, ale my z Julką byłyśmy szybsze i schyliłyśmy się
- O fuck ! Blisko było- powiedziała Julka
-No- przyznałam jej rację
Wstałyśmy z podłogi. Włączyłam laptopta, gdy nagla ktoś zapukał do drzwi
-Pójdę otworzyć- powiedzialam do Juli
Ciekawe kto to mógłby być. Otworzyłam powoli drzwi. Nagle zobaczyłam...
-Hej! Możemy wejść?- zapytał Marcel
Tak. Był tam Marcel i jego kumpel. Jego koleżanki już nie było.
-Jasne- powiedzialam- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam??
-Zapisałem sobie na kartce, żeby nie zapomnieć- oznajmił
-Ok. A po co przyszliście?
-Pomyślałem, że mógłbym Cię zapoznać z moim kolegą
-To ja Cię zapoznam z moją koleżanka .
-Chętnie
I poszliśmy do głównego pokoju. Tam siedziała wyprostowana na kanapie Julka. Gdy weszliśmy zauważyłam na jej twarzy zdenerwowanie. Wstała
-Siema- przywital sie Marcel
-Heej. Jestem Julka- przedstawila się
-Ja nazywam się Marcel, a to jest mój kolega Kacper.
-Miło mi- powiedziala z lekkim uśmiechem do chłopaków
-To co usiadziecie?- zapytałam
-Możemy, ale tylko tak na chwilę- oznajmił Marcel
Chłopaki usiedli na kanapie. Julka postanowiła spocząć koło Kacpra
-Chcecie coś do picia?- zapytałam
-Wodę niegazowaną- oznajmił Kacper
-Ja też- dołączył sie Marcel
Wstałam wiec z kanapy i udałam się do kuchni po wodę. Spojrzałam jeszcze przez ramię na Julkę. Swoim ramieniem dotykała Kacpra. Na jej policzkach malowały się barwne rumieńce. Widać, że Kacpre przypadl jej do gustu
Weszłam do kuchni, Wzięłam cztery szklanki. Nalałam do nich niegazowaną wodę z butelki. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. W salonie siedzi teraz najładniejszy chłopak jakiego spotkałam. To przypadek? Nie, nie wierzę w przypadki. Wszystko się dzieję w naszym życiu specjalnie. Nie mogę już się doczekać wyjścia z nimi do kina
Nalałam wodę i zaniosłam do salonu idąc przy tym z gracją, tak aby dobrze wypaść przed Marcelem.
Położyłam szklanki na stole. Następnie usiadłam obok Marcela
-Julka skąd jesteś?- zapytał Kacper
-Z Krakowa- oznajmiła- A ty?
- Z Warszawy- powiedział Kacper
-Daleko trochę
-No A ile masz lat?
-17
- Ja 23
-Niewielka różnica
-Zależy
Po tym zdaniu, rozmowa zamarła, própbowałam to trochę przeciągnąć.
-A co studiujecie?- zapytałam
-Na medycynie, a wy?- odpowiedział, jednocześnie zadając pytanie Kacper
-My chodzimy Jeszcze do LO. - odpowiedziałam
-No tak! A jakiej muzyki słuchacie?- zapytał swym boskim głosem Marcel
- Głownie rapu- odpowiedziałam i po chwili zastanowienia dodałam - I reggae
-Natomiast jeżeli chodzi o mnie, to pop i rock- odpowiedziała Julka
- To tak jak Kacper, choć dziwię się jak to można łączyć ze sobą- odpowiedział Marcel z entuzjazmem
-Podobne gusty- przyznał Kacper
-Na to wychodzi- oznajmiła Julka
Dalsza rozmowa wyglądała całkiem podobnie. Czułam na sobie wzrok Marcela. Natomiast Kacper patrzył się albo na ścianę albo na podłogę. Może raz spojrzał na Julkę. Ona nie spuszczała natomiast z niego wzroku. Chybą sie zakochała. No ja zresztą też! Fajnie <3 Czuję, że szykuję się letni romansik! Było by wprost zajebiście, tylko dziś nie mogę niczego spiepszyć. Pierwsze spotkanie jest najważniejsze. Musze wywrzeć dobre wrażenie, tak aby ,Marcel sie mną choć trochę zainteresował. Wiem, to nie będzie tak całkiem łatwe, ale dam radę! Taka szansa już się może nie powtórzyć. Każdą szansę od życia musimy wykorzystać inaczej nie poczujemy, że żyjemy. Chciałabym zobaczyć minę Pauliny, gdy zobaczy mnie w towarzystwie Marcela. Czas na odwrócenie rol w życiu. Teraz to ja będę szczęśliwa, a Paula mi będzie zazdrościć.
-Klaudia, my niestety będziemy już musieli iść- wstał Marcel
-Już?- zapytałam smutna
-Niestety tak , ale i tak za 3 godziny idziemy razem do kina. To do zobaczenia! - powiedział Marcel owtierając dzrwi
-Cześć Julka!- powiedział Kacper
-Pą- pożegnała się Julka
i chłopaki wyszli.
-Klaudia słyszłaś? Kacper do mnie cześć powiedział!- wykrzyknęła z radością Julka, zachowując sie przy tym jak 13 latka.
-Słyszałam- odpowiedziałam uśmiechając się szeroko do niej
-Ja ci zazdroszczę
-Dlaczego?
-Pierwszy dzień w Zakopanym, a ty już sobie znalazłaś jakiegoś chłopaka, z którym idziesz do kina
-Przecież to takie przyjacielskie spotkanie
-Tal! A potem nic tylko łóżko!
-Jesteś w błędzie. Marcel to taki dobry kolega
-Jakoś Ci nie wierzę. Za 3 godziny już z nim będziesz w kinie. Masz speclany strój?
-No mam
-Mogę zobaczyć?
-pewnie!
i Udałam się w kierunku torby. Szybko ją rozsunęłam i wyjęłam z niej błękitną sukienkę. U góry była obcisła a u dołu luźna. Wzięłam do tego czarne szpilki.Stanęłam przed Julką. Przyłożyłam sukienke do swojego ciała a szpilki położyłam na podłodze.
-O Boże! Jaka piękna sukienka! I jakie boskie szpilki! Bedzie miał oczy jak pięć złoty!- pochwaliła Julka
-Naprawdę ładnie?- zapytałam
-ślicznie! Ale zamierzasz tak elgancko do kina iść?
-No tak trochę dziwnie
-No! Przecież Marcel w garniturze nie pójdzie
-Fakt. To w co ja mam się ubrać?
-Miałaś taką śliczną sukienkę w kwiatki. Masz ją przy sobie?
-Tak
i wróciłam do torby. Sukienka w kwiatki leżała na samym dnie torby. WrESzcie ją wyciągnęłam
-No! Ta jest zajebista! bez ramiączek i na doile rozszerzana! Załóz do niej czarne szpilki i tą torbę z ćwiekami!- doradziła Julka
- Dzięki!- powiedziałam i mocno ją przytuliłam, a później powiedziała- A ty za ten czas, co ja będę w kinie pójdziesz do Kacpra. Ok?
-Boję się
-Czego?
-No, że coś powiem źle. A jak mnie nie wpuści?
-Wpuści Cię! To twoja szansa. Musisz to zrozumieć! Raz się zyję. Nigdy już takiej okazji nie będzie. Ja ci to gwarantuję
-Naprawdę?
-tak. TO jak będzie/ Pójdziesz do niego sama czy mam Ci w tym pomóc?
-Sama pójdę.
-Ok! Idę sie czegoś napiś
I wyszłam do kuchni. Postanowiłam napić sie soku pomarańczowego. Nagle przypomniało mi się coś bardzo ważnego. Natasza. Dała mi przecież na wypróbowanie marihuane, heroinę i koks. Grzechem by było tego nie spróbować.A pozatym od jedej dawki nic mi się nie stanie. Ale dopiero wypróbuję po kiniue.
Postanowiłam jeszcze poszukać w mojej walizce dragów aby upewnić się czy na pewno tak si e zajdują.
Wyszłam. Julka siedziała w łazience. Śmiało więc otworzyłam walizkę. Wyjęłam reklamówkę. Potem wysypałam z niej narkotyki, które znajdowały sie w małych torebeczkach. Nagle serce zabilo mi mocniej, bo na ścianie ujrzałam jakiś cień. Odwróciłam się. To była oczywiście Julka. To koniec. Zobaczyła narkotyki. Powie wszystkim. Jestem tego prawie pewna.
-Ty... masz narkotyki?- zapytala z niedowieżaniem
-To nie tak jak myślisz.
-Ja myśle bardzo dobrze. Maasz narkotyki i nie podzielilaś się ze mną? Osz ty!- uśmiechnęła się. Roześmiałam się
-Co ty? serio się nie złościsz? Spodziewałam się innej reakcji
-Po mnie się można spodziewać wszystkiego. Bierzesz teraz?
-nie. Po kinie
-Rozumiem
-Ale ty masz niczego nie ruszać
-Dobra! Obiecuję, że nie dotchnę tego!
-TRzymam Cię za słowo! Dobra idę sie malować
I wpakowałam narkotyki do torby. Szczerze mówiąc boję się, że Julka jedak je weźmie. Ale obiecała, to może dotrzyma obietnicy. Wyjęłam kosmetyczkę. Poszłam do łazienki. Zdążyłam jeszcze obrócić głowę, aby sprawdzić do Robi Julka. Siedziła nieruchomo na łóżku. Patrzyła na moją torbę. Mam nadzieję, że nic mi nie ruszy. Mam do niej bardzo duże zaufanie, ale sama powiedziała - " Po mnie się można wszystkiego spodziewać'
Wszystko zajęło mi bardzo dużo czasu. Wiem tylko tyle, że zostało mi jeszcze 30 minut. była więc 18 00. Wyszłam z łazienki. Julka siedziała na fotelu czytając ksiażke- WERONIKA POSTANAWIA UMRZEĆ. JUlka nie zwrócila na mnie uwagi Poszłam więc po moją torebkę z ćwiekami. Spakowałam do niej portfel, błyszczyk i grzebień.
-Julka ja wychodzę!- oznajmiłam otwioerając drzwi.
Julka nie odpowiedziała. Mam nadzieję, że nie obraziła się na mnie tylko dlatego, że nie powiedziqałam jej o narkotykacj. A pozatym one nie należa do mnie. Owszem bałam się że weźmie. Przecież ona może sie przez to zaić. Ale chyba nie jest aż tak głupia. Wie przecież, że życie jest tylko jedno. Julka i Natasza mnie tylko rozumiały. Świetnie się z nimi dogadywałam. Nie były jak większość sztucznych lasek, które tylko liczą lajki na facebooku pod zdjęciami, na których nie mają połowy garderoby. Nie były też takie jak te co uważają się za najpiękniejsze na świecie. Były normalne. Cociaż. Natasza ćpała Na oczach innych ludzi my jesteśmy nienormalne ale cóż...
Wyszłam z hotelu. Postanowiłam poczekać na Marcela przed hotelem na ławce. Zeszłam szybko po schodach. Serce mi bardzio szybko biło. Może dlatego, że nie wiedziałam ile to może zmienić. Całe moje życie....... Potem tego spotkania bardzo żałowałam ...
CZĘŚC DALSZA NASTĄPI!!! <3 KOMENTUJCIE.
ps Wiem że dawno mnie tu nie było. Przepraszam ale miałam tyle nauki. Przepraszam bardzo. dajcie mi drugą szansę. Pozwólcie mi spróbować raz jeszcze. Potrzebuję tego. Komentujcie <3 Wszystko zalezy od was <333
Marcel był taki boski. Nigdy kogoś takiego nie spotkałam. Jest prawdziwym facetem. Jednak mam szczęście. Ale przecież miłość nie wygląda jak na zdjęciach. zawsze są jakieś problemy. Niestety., ale jak się ludzie naprawdę kochają, to przetrwają każdą próbę. Muszę się jakoś postarać, aby się we mnie zakochał. Ja nie umiem uwodzić mężczyzn, ale i\się postaram.
-Klaudia? A może bym do niego teraz poszła?- zapytała mnie Julka, która weszła do pokoju
-Teraz? Nie. Oni się pewnie teraz rozpakowują.-odparłam
-Ale ja nie mogę usiedzieć w miejscu. Jaki on jest ładny!- I Julka spojrzała jeszcze raz przez okno, a potem dodała: - Klaudia chodź na moment!
Wstałam i podeszłam do okna. Nagle zobaczyłam jak Marcel przytula do siebie inną kobietę.
- Co za kurwa/.- zapytałam Julki
- Nie wiem! Otworzę okno, może coś usłyszymy- powiedziała otwierając bezszelestnie okno
Niestety nie udało nam się to zbytnio. bo Marcel oraz jego przyjaciele od razu popatrzyli się w naszą stronę, ale my z Julką byłyśmy szybsze i schyliłyśmy się
- O fuck ! Blisko było- powiedziała Julka
-No- przyznałam jej rację
Wstałyśmy z podłogi. Włączyłam laptopta, gdy nagla ktoś zapukał do drzwi
-Pójdę otworzyć- powiedzialam do Juli
Ciekawe kto to mógłby być. Otworzyłam powoli drzwi. Nagle zobaczyłam...
-Hej! Możemy wejść?- zapytał Marcel
Tak. Był tam Marcel i jego kumpel. Jego koleżanki już nie było.
-Jasne- powiedzialam- Skąd wiedziałeś gdzie mieszkam??
-Zapisałem sobie na kartce, żeby nie zapomnieć- oznajmił
-Ok. A po co przyszliście?
-Pomyślałem, że mógłbym Cię zapoznać z moim kolegą
-To ja Cię zapoznam z moją koleżanka .
-Chętnie
I poszliśmy do głównego pokoju. Tam siedziała wyprostowana na kanapie Julka. Gdy weszliśmy zauważyłam na jej twarzy zdenerwowanie. Wstała
-Siema- przywital sie Marcel
-Heej. Jestem Julka- przedstawila się
-Ja nazywam się Marcel, a to jest mój kolega Kacper.
-Miło mi- powiedziala z lekkim uśmiechem do chłopaków
-To co usiadziecie?- zapytałam
-Możemy, ale tylko tak na chwilę- oznajmił Marcel
Chłopaki usiedli na kanapie. Julka postanowiła spocząć koło Kacpra
-Chcecie coś do picia?- zapytałam
-Wodę niegazowaną- oznajmił Kacper
-Ja też- dołączył sie Marcel
Wstałam wiec z kanapy i udałam się do kuchni po wodę. Spojrzałam jeszcze przez ramię na Julkę. Swoim ramieniem dotykała Kacpra. Na jej policzkach malowały się barwne rumieńce. Widać, że Kacpre przypadl jej do gustu
Weszłam do kuchni, Wzięłam cztery szklanki. Nalałam do nich niegazowaną wodę z butelki. Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. W salonie siedzi teraz najładniejszy chłopak jakiego spotkałam. To przypadek? Nie, nie wierzę w przypadki. Wszystko się dzieję w naszym życiu specjalnie. Nie mogę już się doczekać wyjścia z nimi do kina
Nalałam wodę i zaniosłam do salonu idąc przy tym z gracją, tak aby dobrze wypaść przed Marcelem.
Położyłam szklanki na stole. Następnie usiadłam obok Marcela
-Julka skąd jesteś?- zapytał Kacper
-Z Krakowa- oznajmiła- A ty?
- Z Warszawy- powiedział Kacper
-Daleko trochę
-No A ile masz lat?
-17
- Ja 23
-Niewielka różnica
-Zależy
Po tym zdaniu, rozmowa zamarła, própbowałam to trochę przeciągnąć.
-A co studiujecie?- zapytałam
-Na medycynie, a wy?- odpowiedział, jednocześnie zadając pytanie Kacper
-My chodzimy Jeszcze do LO. - odpowiedziałam
-No tak! A jakiej muzyki słuchacie?- zapytał swym boskim głosem Marcel
- Głownie rapu- odpowiedziałam i po chwili zastanowienia dodałam - I reggae
-Natomiast jeżeli chodzi o mnie, to pop i rock- odpowiedziała Julka
- To tak jak Kacper, choć dziwię się jak to można łączyć ze sobą- odpowiedział Marcel z entuzjazmem
-Podobne gusty- przyznał Kacper
-Na to wychodzi- oznajmiła Julka
Dalsza rozmowa wyglądała całkiem podobnie. Czułam na sobie wzrok Marcela. Natomiast Kacper patrzył się albo na ścianę albo na podłogę. Może raz spojrzał na Julkę. Ona nie spuszczała natomiast z niego wzroku. Chybą sie zakochała. No ja zresztą też! Fajnie <3 Czuję, że szykuję się letni romansik! Było by wprost zajebiście, tylko dziś nie mogę niczego spiepszyć. Pierwsze spotkanie jest najważniejsze. Musze wywrzeć dobre wrażenie, tak aby ,Marcel sie mną choć trochę zainteresował. Wiem, to nie będzie tak całkiem łatwe, ale dam radę! Taka szansa już się może nie powtórzyć. Każdą szansę od życia musimy wykorzystać inaczej nie poczujemy, że żyjemy. Chciałabym zobaczyć minę Pauliny, gdy zobaczy mnie w towarzystwie Marcela. Czas na odwrócenie rol w życiu. Teraz to ja będę szczęśliwa, a Paula mi będzie zazdrościć.
-Klaudia, my niestety będziemy już musieli iść- wstał Marcel
-Już?- zapytałam smutna
-Niestety tak , ale i tak za 3 godziny idziemy razem do kina. To do zobaczenia! - powiedział Marcel owtierając dzrwi
-Cześć Julka!- powiedział Kacper
-Pą- pożegnała się Julka
i chłopaki wyszli.
-Klaudia słyszłaś? Kacper do mnie cześć powiedział!- wykrzyknęła z radością Julka, zachowując sie przy tym jak 13 latka.
-Słyszałam- odpowiedziałam uśmiechając się szeroko do niej
-Ja ci zazdroszczę
-Dlaczego?
-Pierwszy dzień w Zakopanym, a ty już sobie znalazłaś jakiegoś chłopaka, z którym idziesz do kina
-Przecież to takie przyjacielskie spotkanie
-Tal! A potem nic tylko łóżko!
-Jesteś w błędzie. Marcel to taki dobry kolega
-Jakoś Ci nie wierzę. Za 3 godziny już z nim będziesz w kinie. Masz speclany strój?
-No mam
-Mogę zobaczyć?
-pewnie!
i Udałam się w kierunku torby. Szybko ją rozsunęłam i wyjęłam z niej błękitną sukienkę. U góry była obcisła a u dołu luźna. Wzięłam do tego czarne szpilki.Stanęłam przed Julką. Przyłożyłam sukienke do swojego ciała a szpilki położyłam na podłodze.
-O Boże! Jaka piękna sukienka! I jakie boskie szpilki! Bedzie miał oczy jak pięć złoty!- pochwaliła Julka
-Naprawdę ładnie?- zapytałam
-ślicznie! Ale zamierzasz tak elgancko do kina iść?
-No tak trochę dziwnie
-No! Przecież Marcel w garniturze nie pójdzie
-Fakt. To w co ja mam się ubrać?
-Miałaś taką śliczną sukienkę w kwiatki. Masz ją przy sobie?
-Tak
i wróciłam do torby. Sukienka w kwiatki leżała na samym dnie torby. WrESzcie ją wyciągnęłam
-No! Ta jest zajebista! bez ramiączek i na doile rozszerzana! Załóz do niej czarne szpilki i tą torbę z ćwiekami!- doradziła Julka
- Dzięki!- powiedziałam i mocno ją przytuliłam, a później powiedziała- A ty za ten czas, co ja będę w kinie pójdziesz do Kacpra. Ok?
-Boję się
-Czego?
-No, że coś powiem źle. A jak mnie nie wpuści?
-Wpuści Cię! To twoja szansa. Musisz to zrozumieć! Raz się zyję. Nigdy już takiej okazji nie będzie. Ja ci to gwarantuję
-Naprawdę?
-tak. TO jak będzie/ Pójdziesz do niego sama czy mam Ci w tym pomóc?
-Sama pójdę.
-Ok! Idę sie czegoś napiś
I wyszłam do kuchni. Postanowiłam napić sie soku pomarańczowego. Nagle przypomniało mi się coś bardzo ważnego. Natasza. Dała mi przecież na wypróbowanie marihuane, heroinę i koks. Grzechem by było tego nie spróbować.A pozatym od jedej dawki nic mi się nie stanie. Ale dopiero wypróbuję po kiniue.
Postanowiłam jeszcze poszukać w mojej walizce dragów aby upewnić się czy na pewno tak si e zajdują.
Wyszłam. Julka siedziała w łazience. Śmiało więc otworzyłam walizkę. Wyjęłam reklamówkę. Potem wysypałam z niej narkotyki, które znajdowały sie w małych torebeczkach. Nagle serce zabilo mi mocniej, bo na ścianie ujrzałam jakiś cień. Odwróciłam się. To była oczywiście Julka. To koniec. Zobaczyła narkotyki. Powie wszystkim. Jestem tego prawie pewna.
-Ty... masz narkotyki?- zapytala z niedowieżaniem
-To nie tak jak myślisz.
-Ja myśle bardzo dobrze. Maasz narkotyki i nie podzielilaś się ze mną? Osz ty!- uśmiechnęła się. Roześmiałam się
-Co ty? serio się nie złościsz? Spodziewałam się innej reakcji
-Po mnie się można spodziewać wszystkiego. Bierzesz teraz?
-nie. Po kinie
-Rozumiem
-Ale ty masz niczego nie ruszać
-Dobra! Obiecuję, że nie dotchnę tego!
-TRzymam Cię za słowo! Dobra idę sie malować
I wpakowałam narkotyki do torby. Szczerze mówiąc boję się, że Julka jedak je weźmie. Ale obiecała, to może dotrzyma obietnicy. Wyjęłam kosmetyczkę. Poszłam do łazienki. Zdążyłam jeszcze obrócić głowę, aby sprawdzić do Robi Julka. Siedziła nieruchomo na łóżku. Patrzyła na moją torbę. Mam nadzieję, że nic mi nie ruszy. Mam do niej bardzo duże zaufanie, ale sama powiedziała - " Po mnie się można wszystkiego spodziewać'
Wszystko zajęło mi bardzo dużo czasu. Wiem tylko tyle, że zostało mi jeszcze 30 minut. była więc 18 00. Wyszłam z łazienki. Julka siedziała na fotelu czytając ksiażke- WERONIKA POSTANAWIA UMRZEĆ. JUlka nie zwrócila na mnie uwagi Poszłam więc po moją torebkę z ćwiekami. Spakowałam do niej portfel, błyszczyk i grzebień.
-Julka ja wychodzę!- oznajmiłam otwioerając drzwi.
Julka nie odpowiedziała. Mam nadzieję, że nie obraziła się na mnie tylko dlatego, że nie powiedziqałam jej o narkotykacj. A pozatym one nie należa do mnie. Owszem bałam się że weźmie. Przecież ona może sie przez to zaić. Ale chyba nie jest aż tak głupia. Wie przecież, że życie jest tylko jedno. Julka i Natasza mnie tylko rozumiały. Świetnie się z nimi dogadywałam. Nie były jak większość sztucznych lasek, które tylko liczą lajki na facebooku pod zdjęciami, na których nie mają połowy garderoby. Nie były też takie jak te co uważają się za najpiękniejsze na świecie. Były normalne. Cociaż. Natasza ćpała Na oczach innych ludzi my jesteśmy nienormalne ale cóż...
Wyszłam z hotelu. Postanowiłam poczekać na Marcela przed hotelem na ławce. Zeszłam szybko po schodach. Serce mi bardzio szybko biło. Może dlatego, że nie wiedziałam ile to może zmienić. Całe moje życie....... Potem tego spotkania bardzo żałowałam ...
CZĘŚC DALSZA NASTĄPI!!! <3 KOMENTUJCIE.
ps Wiem że dawno mnie tu nie było. Przepraszam ale miałam tyle nauki. Przepraszam bardzo. dajcie mi drugą szansę. Pozwólcie mi spróbować raz jeszcze. Potrzebuję tego. Komentujcie <3 Wszystko zalezy od was <333
czwartek, 1 maja 2014
Nowy blog
http://cierpienie34.blogspot.com/ ;) hej oto mój nowy blog. będzie wam opisywał moje życie ;)
piątek, 14 lutego 2014
Przerwa
Jadę dziś do mojej kuzynki a więc nie będę miała możliwości pisać bloga. Wracam w niedziele, a potem kończą mi się ferie i muszę wracać do szkoły. Więc najbliższy rozdział prawdopodobnie w piątek ale obiecuję, że będzie on bardzo długi <3 Miłego weekendu i Walentynek!
Kino
Gdy weszłam do pokoju od razu Julka zasypała mnie pytaniami:
-I co fajny jest?
-No bardzo- odpowiedziałam
-Jak ma na imię?
-Marcel.
-Co jeszcze mówił?
-Do kina mnie zaprosił.
-Kiedy?
-Dziś o 18:30.
-No to randka!
-Żadna randka, spotkanie.
-Nazywaj to sobię jak chcesz. A ty mi nie wierzyłaś, że nie ma lepszych od Bartka!
-No głupia byłam ;)
-A skąd Marcel pochodzi?
- Z Wawy.
-No kurwa..
-Co?
-Daleko od Krakowa.
-Bardzo.
-On też na weekend przyjechał?
-Też.
-To może zostałabyś z nim trochę dużej?
-Niech on zaproponuje.
-A ty nie możesz?
-Nie.
-Dlaczego?
-Nie będę mu usługiwać.
-No tak! Typowa Klaudia!
-Która godzina?
-13.
-ok dzięki.
-Patrz!
-Co?- wstałam z krzesła i podeszłam do okna gdzie zawołała mnie Julka
-To chyba jego kumpel- powiedziała Julka
-raczej,
-o kurw! Jaki boski!
-podoba Ci się?
-no! Patrz jaki Boss!
-może byś do niego zagdała?
-NIE.. cHOĆ.
-umawiamy SIĘ TAK. JA pójdę do tego kina, a ty za ten czas zajmiesz się tym jego kumplem
-Ok!
-to git! Ja pójdę się położyć.
-dobra- powiedziała wciąż wpatrzona w kumpla Marcela Julka.
-I co fajny jest?
-No bardzo- odpowiedziałam
-Jak ma na imię?
-Marcel.
-Co jeszcze mówił?
-Do kina mnie zaprosił.
-Kiedy?
-Dziś o 18:30.
-No to randka!
-Żadna randka, spotkanie.
-Nazywaj to sobię jak chcesz. A ty mi nie wierzyłaś, że nie ma lepszych od Bartka!
-No głupia byłam ;)
-A skąd Marcel pochodzi?
- Z Wawy.
-No kurwa..
-Co?
-Daleko od Krakowa.
-Bardzo.
-On też na weekend przyjechał?
-Też.
-To może zostałabyś z nim trochę dużej?
-Niech on zaproponuje.
-A ty nie możesz?
-Nie.
-Dlaczego?
-Nie będę mu usługiwać.
-No tak! Typowa Klaudia!
-Która godzina?
-13.
-ok dzięki.
-Patrz!
-Co?- wstałam z krzesła i podeszłam do okna gdzie zawołała mnie Julka
-To chyba jego kumpel- powiedziała Julka
-raczej,
-o kurw! Jaki boski!
-podoba Ci się?
-no! Patrz jaki Boss!
-może byś do niego zagdała?
-NIE.. cHOĆ.
-umawiamy SIĘ TAK. JA pójdę do tego kina, a ty za ten czas zajmiesz się tym jego kumplem
-Ok!
-to git! Ja pójdę się położyć.
-dobra- powiedziała wciąż wpatrzona w kumpla Marcela Julka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)