piątek, 11 lipca 2014

Zraniona dusza Julki

 Po długim pożegnaniu wreszcie dotarłam przed drzwi pokoju. Powiesiłam torebkę na wieszaku gdy tylko weszłam przez uchylone drzwi. Usłyszałam od razu, że ktoś płacze w łazience. Była to Julka. Weszłam szybko. Zobaczyłam ją tam.
-Julka, co się stało?- zapytałam klękając koło niej
-On tu był- powiedziała przez łzy
-Ale kto?
-No Kacper.
-To chyba dobrze, dlaczego więc płaczesz?
-On mnie zranił.
-Chodź ze mną. Pójdziemy na kanapę. Najpijesz się herbaty i mi wszystko opowiesz.
-Dziękuję Ci- powiedziała Julka wstając
-Wszysko będzie dobrze
-Obiecałaś mi przecież coś.
-Co?
-Że nie będziesz kłamać- powiedziała wybuchając płaczem. Usiadła na kanapie.
 Może ja naprawdę kłamie? Może nigdy nie będzie dobrze? Jakoś mi sie nagle zrobiła smutno. Ale nie mogłam się rozpłakać. Jedyne co musiałam zrobić to herbatę.
 Wlalam szybko do czajnika wodę. Wyjęłam z szafki kubek. Włożyłam do niego saszetkę herbaty. Zastanawiało mnie gdzie są dziewczyny.
-Julka , gdzie są dziewczyny?- zapytały
-Powiedziały, że to są dla nich nieodpowiednie warunki i pojechały szukać lepszego hotelu.- oznajmiła Julka
-I dobrze, będzie spokój.
 I zapadła cisza. Czekałam już tylko, aż woda się zagotuje.
 Wreszcie się doczekałam. Woda się zagotowała. Szybko wlałam ją do kubka. Wsypałam jeszcze jedną łyżeczkę cukru.. Poszłam do salonu. Na kanapie siedziała Julka. Przytulona była do poduszki. Już nie miał jej kto przytulać... Postawiłam herbatę na stole i siadłam koło niej.Wiedziałam, że to będzie trudna rozmowa.
-Opowiesz mi teraz co się dokładnie stało?- nalegałam
-Tak... No więc,, jak ty poszłaś to ja zostałam sama. Przyrzekam, nie brałam żadnych narkotyków. Miałam spędzić czas z Kacprem. Nie byłam pewna czy to zrobić, ale chciałam go bliżej poznać. Poszłam więc pod drzwi od jego pokoju. Otworzył. Zapytałam się, czy chciałby wpaść do mnie. Po chwili zastanowienia, zgodził się, ponieważ- ' Nie miałem i tak nic innego do roboty". Zamknął, więc drzwi na klucz. Ruszyliśmy w stronę naszego mieszkania. Znaczy mojego i twojego. Poczułam się wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dawałam sobie nadzieję, że będzie dobrze. Tak jak kiedy ty poznałaś Marcela, że będę równie szczęśliwa jak ty. Dotarliśmy do mieszkania. Weszliśmy i od razu Kacper usiadł na Kanapie.
-Chcesz coś do picia?- zapytałam
 On powiedzial, ze coś mocnego. Zaproponowałam mu Jacka Daniels. miałam w torbie, wiem nie mówiłam Ci o tym. On chętnie się zgodził. Przyniosłam z kuchni butelkę whisky i szklanki. Nalałam i usiadłam, Kacper wziął łyk whisky.  Zapadła cisza, więc postanowiłam coś powiedzieć. Zapytałam się od ilu lat mieszka w Warszawie. Liczyłam na normalną odpowiedź, aż on tu nagle mi się drzeć zaczyna. wstał z kanapy i zaczął na mnie krzyczeć: -' Co ty odemnie chcesz? Po co ja tu w ogóle z Tobą siedze i tracę czas? Przecież ty jesteś taką brzydką, grubą i głupią dziewczyną! Na co ty liczysz? Że będziemy razem? Przez 3 dni? Jaka ty jesteś żałosna! Odpierdol się!' I wyszedł. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi. Jeszcze do mnie te słowa nie dotarły. Ale nie minęło więcej niż 5 minut a już byłam zalana lzami. Wprawdzie nie zdołałam się do niego przyzwyczaić, ale sam fakt, że mogło być dobrze mnie niszczy. Zawaliłam wszystko. Tobię się jakoś z Marcelem udało. Przecież nie mogę powiedzieć prosto w twarz Kacprowi, że mi się podoba.
-Dlaczego?
-Bo wyjdę na idiotkę i głupią
-Ty już jesteś głupia, bo się w nim zakochałaś
-Ale pocieszenie
-Olej gościa! On nie jet Ciebie wart! Żeby tak traktować dziewczynę, trzeba być naprawdę chamem!
-Ale ja czekałam.
-Na co?
-Że z nim będę
-Nie warto
-Łatwo Ci tak mówić. Trudno czekać na coś, co wiesz, że może nigdy nie nastąpić, ale jeszcze trudniej zrezygnować, gdy wiesz, że to wszystko czego pragniesz
 I JUlka zaczęła płakać.
-Nie płacz. Bedzie inny. Zobaczysz nie warto cierpieć dla takiego chama
-Ja chciałabym choć na chwilę się od tego wszystkiego uwolić
-ja chyba wiem jak to zrobić
-Wiesz? To powiedz! Każdy sposób jest dobry!
 Tak, przyszedł mi do głowy ten pomysł. Chyba wiecie o czym mowa. Wstałam z kanapy. Podeszłam do swojej torby. Wyjęłam stamtąd heroinę i koks. Julka przecież wyraźnie powiedziała, że chce choć na chwile przestać cierpieć
 Wróciłam na kanapę. Położyłam narkotyki przed jULKA. oNA przetarła oczy chusteczką i zapytała
-Co to jest?
-Koks i heroina.- odpowiedziałam zupełnie spokojnie
-Ale po co mi to dajesz- zaupełnie nie rozumiała mnie Julka
-Powiedziałaś, że chcesz uwolić się od tego wszystkiego, choć na chwilę.
-Ale nie w taki sposób
-Nie ma innego sposobu. To jak bierzesz ze mną?
 Julka na mnie popatrzyła. W jej ocach widziałam cierpienie po zmarnowanej szansie. Strach przed wzięciem narkotyków i ochotę na spróbowanie czegoś innego. Postanowiłam zapytać jeszcze raz, tak, aby wiedziala, że ja jestem do tego jak najbardzoej przekonana.
-To bierzesz ze mną czy wolisz cierpieć?
-Brałaś kiedyś?- zapytała, wciąż nie dając mi odpowiedzi.
-Nie, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
-Ale jesteś w 100% przekonana, że chcesz?
-Tak! Raz się zyję!

-Raz chyba nie zaszkodzi
-To jak? Jesteś w tym ze mną?
-Ok!
 Uśmiechnęłam się. Otworzyłam torebkę i wysypałam biały proszek na stół. Wzięłam dwie rurki z następnej torebeczki i plastikową kartę, aby móc go jeszcze rozdrobnić.
-Masz- powiedziałam do Julki dając jej jedną rurkę
-To już?
-Tak.
 I Julka pochyliła się nad stołem. Zrobiłam to samo. Przyłożyłam rurkę do prawej dziurki w nosie. Julka do lewej. Postanowiłam pociągnąć pierwsza, bo wiedziałam, że Julka się na to nie odważy. Pociągnęłam. Poczułam jak biały proszek powoli wlatuje do mojej dziurki, a potem jeszcze dalej. Na chwile nic nie widziałam... Nic
 Potem ocknęłam się. Julka też wciągnęła. Ja zmieniłam dziurkę w nosie. Poczulam się tak jak nigdy w życiu.. Wolna? Szczęśliwa? Nie martwiłam się niczym! Zero problemów! Zero smutków! Boski chillout!
  

   Wtedy jeszcze zupełnie nie zdawałam sobie sprawy jakie mogą być tego skutki i, że tak bardzo się w to wpiepsze.

 KOMENTUJCIE <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz